Creative Writing Wydarzenia

Człowiek z pasją, czyli wywiad z…

Zawsze uśmiechnięta, otwarta i pozytywna. Pewna siebie, ale przy tym skromna i uprzejma. Odważna, nie boi się wyzwań ani nowych zadań. Mała gaduła, ale opowieści z jej życia zainteresują każdego. Dwukrotnie brała udział w niezwykłym rejsie, w którym udało jej się pokonać Atlantyk i właśnie o tym dzisiaj porozmawiamy. Przed Wami – Wiktoria Bandura.

Karolina Sierszulska: Opowiedz mi Wiktorio, jak to się stało, że znalazłaś się na pokładzie żaglowca „STS Pogoria” i brałaś udział w rejsie Szkoły Pod Żaglami Kapitana Krzysztofa Baranowskiego?

Wiktoria Bandura: To był przypadek, na pierwszy rejs dostałam się w drugiej klasie gimnazjum, a był to rodzaj konkursu ogólnopolskiego. Wtedy przygotowywałam przedstawienie na rozpoczęcie roku szkolnego, siedziałam za kulisami, kiedy Pani dyrektor powiedziała podczas swojej przemowy, że jedna z Naszych uczennic rozpoczyna ten rok szkolny na pokładzie statku i bierze udział w rejsie dookoła Europy. Zainteresowałam się tym, no bo jak to możliwe, żeby zamiast w szkole być na Atlantyku. Okazało się, że zostały 2 tygodnie do zapisania się do konkursu. Warunkiem było wypełnienie formularza, później trzeba było wykonać prace w wolontariacie. Do przepracowania było 50 godzin, ja zrobiłam 68 wolontariatu. Musiałam jeszcze ćwiczyć do kwalifikacji sportowej, ja akurat trenowałam, i nadal trenuję judo. Jednym z warunków było podciąganie się na drążku, z pełnego zwisu, trzy razy. Po całym roku treningów i prób – dałam radę!

W maju wysyłaliśmy potwierdzenie przeprowadzonego wolontariatu i w czerwcu były już kwalifikacje sportowe (400 m biegu, 50 m basenu, 3 podciągnięcia na drążku) oraz test z języka angielskiego. Z Polski mogło się dostać 8 dziewcząt i 8 chłopców, a że płynęliśmy na podstawie Porozumienia polsko-rosyjskiego, to także dostało się 8 Rosjanek i 8 Rosjan. Dostałam się jako 3 w kolejności, co było dla mnie wielkim szokiem i to był właśnie mój pierwszy rejs. Popłynęłam jako żółtodziób, a wróciłam zakochana w morzu. Bardzo chciałam działać w kierunku żeglarstwa, dlatego angażowałam się w wiele zajęć i dzięki temu poznałam wspaniałych ludzi. Pogoria niesamowicie łączy. Po tym rejsie nadal współpracowałam z SzPŻ, pomagałam w organizacji kwalifikacji następnych edycji jako sędzia poszczególnych konkurencji.  Byłam też w stałym kontakcie z moim kapitanem. W 2016 roku napisał do mnie z zapytaniem, czy jeśli byłaby taka możliwość to czy bym chciała popłynąć w kolejny rejs. Oczywiście, zgodziłam się! Wszystko udało mi się załatwić, w szkole również. Dzień przed rejsem okazało się, że jest opcja, żebym została do końca rejsu, jeśli rodzice i szkoła się na to zgodzą. Na początku było ciężko, ale mimo wszystko udało się – Pan Dyrektor Jerzy Maduzia i Pani Bożena Surma zgodzili się (za co bardzo dziękuję), więc moja tygodniowa nieobecność przerodziła się w dwumiesięczną. W tym roku popłynęłam już jako kadra i szkoliłam dzieciaki, tego czego nauczyłam się sama podczas mojej edycji w 2014 roku.

Karolina: Jesteś bardzo młodą osobą, a osiągnęłaś coś tak niesamowitego, fakt ten potęguje odległość, jaką mamy ze śląska nad najbliższe morze. Jak narodziła się ta miłość do żeglowania?

Wiktoria: Zakochałam się w morzu podczas pierwszych fal. Bałtyk jest dość surowym morzem, ma bardzo mocne fale, dlatego od razu 3 dnia rejsu cała załoga miała chorobę morską. Ja byłam jedną z 6 szczęśliwców, którzy tej choroby nie mieli. Dzięki temu, że cała załoga była niedyspozycyjna, pierwszy raz mogłam wejść na sam szczyt masztu i pracować przy najwyżej znajdującym się żaglu – bombramie. Widok wschodu i zachodu słońca, delfiny skaczące wzdłuż dziobu, różne egzotyczne zwierzęta, możliwość dopłynięcia do tylu miejsc, księżyc w pełni przy gładkiej tafli morza – to po prostu coś pięknego. A! I gwiazdy, najbardziej z tego wszystkiego pokochałam gwiazdy nocą. Ten widok pośrodku oceanu nie może się z niczym równać! Tak czyste i pełne gwiazd niebo widziałam tylko tam! Było ich tyle, że spokojnie mogę powiedzieć, że to one stanowiły tło dla nieba a nie na odwrót.

Karolina: Jak wyglądał Twój dzień i obowiązki w czasie rejsu?

Wiktoria: Na Pogorii obowiązuje system wachtowy, załoga jest zawsze podzielona na cztery wachty. Jedna wachta to ok. 8 ludzi i każda według rozpiski ma danego dnia swoje obowiązki. Może być wachta nawigacyjna, wachta gospodarcza, wachta bosmańska lub czas wolny, ale wtedy nie masz czasu wolnego (śmiech), bo jest to czas na naukę, spanie, bądź różne przygotowania. Szkoła pod żaglami łączy naukę podstawowych czynności żeglarskich, kształci charakter, a jeśli chodzi o szkolne zajęcia to idziemy zgodnie z programem trzeciej klasy gimnazjum, dlatego, że to trzecioklasiści dostają się na rejs. Wachta gospodarcza odpowiada za przygotowanie jedzenia dla całej załogi oraz za utrzymanie porządku pod pokładem. Wachta bosmańska odpowiada za utrzymanie porządku na pokładzie i za dbanie o różne części pokładu. Wachta nawigacyjna – najważniejsza – trwa 4 godziny i różnie się trafia. Może być w trakcie dnia, może być w środku nocy. Nocna dzieli się na trzy wachty nawigacyjne. „Kapitańska” trwa od godziny 20 do 24. Jest najlepsza, bo ma się przespaną całą noc. „Psia” – od godziny 24 do 4, była moją ulubioną. Bo chociaż środek nocy miałam wyrwany, to wydawało mi się, że byłam najbardziej wyspana. I ostatnia, znienawidzona „Świtówka”, która trwa od godziny 4 do 8 rano, gdzie od razu po wachcie idziesz prosto na lekcje. Ale właśnie podczas tych wacht nawigacyjnych sterujemy Pogorią, uczymy się jak sterować ogromnym, 50 metrowym żaglowcem. Sterowanie, to jedna z funkcji i wymaga ona jednej osoby, druga siedzi w kabinie nawigacyjnej i patrzy na radary i różne sprzęty, nasłuchuje radia.  Dwie kolejne osoby są rozstawione na dziobie statku (albo bliżej mostka w razie złej – sztormowej pogody) i obserwują czy nie zbliża się do Nas jakiś statek, którego radar jeszcze nie zarejestrował czy boja oznaczająca sieci rybackie, a także wypatruje rozbitków.

Karolina: Rejs miał w planie przybijanie do wielu portów i zwiedzanie ich – które miejsca zrobiły na Tobie największe wrażenie?

Wiktoria: Ojej, nie da się wybrać jednego, bo każdy port był inny. Mój rejs był na tyle wyjątkowy, że udało się Nam popłynąć na Szetlandy, co w żadnej innej edycji nie było możliwe. Szetlandy, pełne owiec  i tak zielonej trawy, która może istnieć chyba tylko w filmach!. Znowu pierwszy Nasz ciepły port – Porto Santo, mała wysepka, ale tak piękna, tak urokliwa! Palmy, wysokie temperatury –  mogliśmy zdjąć sztormiaki, polary i zamieni je na krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach. Smak tamtejszych lodów, to coś cudownego. Odwiedziliśmy tam szkołę, gdzie poznaliśmy kolegę – Pedro, który zabrał ze sobą gitarę i cały dzień siedział z nami na plaży, rozmawialiśmy, a on nam grał. Było cudownie! W tym roku popłynęliśmy w trochę chłodniejsze klimaty. Byliśmy we Włoszech, potem przez Grecję dostaliśmy się na Morze Czarne, gdzie Pogoria była pierwszy raz. Płynęliśmy przez Rumunię, byłam w Rosji –  w Noworosyjsku i w Soczi. Niestety nie mogłam zejść na ląd, bo rosyjskie władze nie pozwoliły mi zejść przez brak wizy, także dość niemiło to wspominam. Bardzo podobał mi się ostatni port na Morzu Czarnym w Bułgarii – Warna. Każdy port miał swój urok. Ale w tym roku, najlepszym portem była wyspa Vulcano – aktywny wulkan, gdzie mogłam wejść na jego szczyt, potem wykąpać się w siarkowym jeziorku błotnym, gdzie natarłam się glinką z siarki, a potem jeszcze przez tydzień mój oficer mówił mi, że „jadę” siarką, jestem prosto z piekła i jestem diablicą (śmiech). Ale tak cudownego portu jeszcze nie widziałam, naprawdę.

Karolina: Czy zamierzasz kontynuować żeglowanie?

Wiktoria: Zdecydowanie zamierzam, mam już na swoim koncie 7,5 tysiąca mil morskich. Wstyd mi, ale przyznaję się, że nie mam patentu żeglarskiego. Wszystko co wiem to to, czego nauczyła mnie Pogoria. W tym roku chcę zrobić stopień żeglarza i stopień sternika. Kto wie, może kiedyś zostanę kapitanem?  Ale to bardzo duża odpowiedzialność, także zobaczymy.

Karolina: A jakie masz plany na przyszłość, gdzie i jakie studia, wymarzona praca?

Wiktoria: W tym momencie jestem strasznie rozdarta, bo wybrałam kierunek biologiczno-chemiczny, to był profil, który najbardziej mnie zainteresował, ale im dłużej siedzę „w biol-chemie” tym bardziej mnie ciągnie, żeby zostać gdzieś na Pogorii. Gdyby było technikum o profilu podróżniczym, to byłabym tam pierwszą uczennicą, także na pewno chciałabym podróżować. Jestem na „biol-chemie”, ale śmieję się, że skończę na oprowadzaniu wycieczek w innych krajach. Chciałabym coś związanego z językiem, podróżowaniem. Mój plan to zwiedzić cały świat, na pewno zobaczyć 8 cudów świata. A gdzie chcę studiować? Myślę, że kierunek Kraków, tam mieszka mój kuzyn, tam się urodziłam. To moje miasto. Jestem zakochana w Krakowie i na pewno tam pojadę – chociaż jeszcze nie jestem pewna co będę studiować.

Karolina: Ostatnie pytanie, czy posiadasz jeszcze jakieś pasje, hobby, które fascynują Cię tak samo jak żagle?

Wiktoria: Wszyscy się śmieją, że łapie wszystkie wrony za ogony. Naprawdę, gdybym mogła to w życiu spróbowałabym wszystkiego, ale jednak czasu jest za mało. Od ok. 9 lat trenuję judo, właśnie w tym roku zdałam na brązowy pas i na pewno chciałabym to kontynuować, zdać na czarny pas, to byłaby taka kwintesencja całego, mojego trenowania. Gdzieś tam w przyszłości może zostanę instruktorską w naszym klubiku i będę uczyć dzieci, ale to tylko taka alternatywa. Jeżdżę również konno, teraz robię kurs ratownika wodnego, lubię się wspinać, lubię pływać, po prostu wszystko! Ale czy coś tak samo mnie pochłania jak żagle? Chyba nie, bo kto raz wejdzie na Pogorię i ma szansę spróbować żeglarstwa, poznać dobre i złe strony, staje się uzależniony i nie ma takiej możliwości by w tym nie został.

Dlatego chciałabym bardzo wszystkich prosić o promowanie naszej strony ZOSTAŃ KROPLĄ, ponieważ zbieramy pieniądze na kolejną edycję Szkoły Pod Żaglami, która ma się odbyć w 2017 roku i potrzebujemy rozgłosu, pomysłów i sponsorów (na jedzenie, ubrania), którzy zasponsorują dzieciakom udział w rejsie, gdyż jest on dla nich darmowy, a całkowity koszt rejsu to ok. 25 tysięcy za osobę. Jeśli macie jakieś pomysły czy znacie jakiś osoby, które mogłyby Nas zasponsorować to przychodźcie, piszcie, potrzebujemy pomocy, bez Was się nie uda! Znajdziecie nas na Facebooku jako Zostań Kroplą lub na naszej stronie http://szkolapodzaglami.com.pl/

 

Dziękuję za rozmowę i życzę, aby Twoje marzenia się spełniły.

[nggallery id=182]

Dodaj komentarz