Wydarzenia

II tb (prawie) w drodze do Doliny Krzemowej via Konsulat USA w Krakowie

Informatyczna II tb dzięki staraniom p.Krystyny Galant i p.Barbary Halskiej, a również pod opieką p.Lidii Różackiej, mogła wyjechać 4 listopada br. na nietypową (choć nie dla tej klasy, która już wiele widziała) wycieczkę do Krakowa. Wprawdzie wiodły nas cele lingwistyczno-technologiczne, to nie ominęliśmy murów Zamku na Wawelu. Wiosenne słońce jesienią pozwoliło zobaczyć w pełnej krasie odrestaurowane uliczki królewskiego grodu, a jedną z nich- szczególnie piękną Kanoniczą- dotarliśmy, wśród rzeszy głównie włoskich i rosyjskich turystów, do Rynku.
Zbiórkę pod pomnikiem wieszcza Mickiewicza poprzedziła przerwa na posiłek, którą nauczycielki spędziły nieprzypadkowo w kawiarni barda Turnaua, Nowa Prowincja, która gościła wcześniej słynnych poetów, w tym samą noblistkę Szymborską.
Jednak punktem kulminacyjnym naszego wyjazdu był Konsulat Generalny Stanów Zjednoczonych Ameryki w Krakowie.
Nie jest łatwo tam się dostać (i do konsulatu, i do USA). Pierwsza zaszczytu dostąpiła oczywiście p.Galant (i słusznie). Reszta musiała swoje odstać na chodniku przy ul.Stolarskiej, ale za to pod gwiaździstymi flagami i w asyście furgonetki policji.
Po zdeponowaniu absolutnie wszystkich naszych urządzeń elektronicznych i kontroli jak na lotnisku- zasiedliśmy w salce wykładowej. Bardzo miły i otwarty (w pozytywnie stereotypowy amerykański sposób) pan oficer służby dyplomatycznej- przybliżył kwestie podstawowe, po czym- posługując się wyświetloną mapą Silicon Valley- bardzo ciekawie i szczegółowo opowiadał o specyfice tego miejsca, kształcenia się tam i zatrudnienia. Wszelkie detale rozumiała rozpromieniona p.Galant (znająca Stany z autopsji). P.Halska nie pozostawała w tyle i zapewne mogłaby się teleportować po sukces do Kalifornii. Jedynie wyżej podpisana (niesłusznie posadzona w I rzędzie i wystraszona, że ją o coś zapytają), zdołała pojąć połowę wywodów (mniema, że najistotniejszą 😉 ).
Jednak całość była pomyślana i skierowana do naszych uczniów. Oni nie dosyć, że zachowywali się należycie i trafnie reagowali na niuanse wykładu, to jeszcze niektórzy z nich odważyli się zadać Amerykaninowi pytania. Dyskusję na dobrym poziomie językowym i merytorycznym podjął Grzegorz M., z którego byliśmy wszyscy dumni (i wróżymy adekwatną do wypowiedzi karierę). Z nieczęstej możliwości porozmawiania z nietuzinkowym obywatelem USA skorzystali również: Mateusz, Patryk Pa., Rafał i Szymon W.
Wszyscy obecni na pewno skorzystali wiele. Pracownik ambasady nie tylko przedstawiał zalety swojej ojczyzny, ale także zwrócił uwagę, jak kosztowne są studia dla samych Amerykanów. Podkreślił także jedną z zasad Doliny Krzemowej, że ważne (i rozwijające) jest również ponoszenie porażek.
Bogatsi o tę (i inną) wiedzę oraz usatysfakcjonowani ciekawym i pożytecznym dniem, wracaliśmy do Jastrzębia z przekonaniem, że i do Stanów Zjednoczonych kiedyś dotrzemy- bo warto. 🙂

Foto: Barbara Halska