Wydarzenia

II tb we Wrocławiu własnymi oczyma, czyli robotyka, mechatronika i informatyka na politechnice oraz konsumpcja, zwiedzanie i sen

Z Jastrzębia wyjechaliśmy około 7.00 rano. Sama podróż zajęła ponad 2 godziny. Podczas jazdy w autokarze większość osób spała, a przynajmniej próbowała to robić. Sporo uczestników, w tym my, zamiast przysypiać, wolało rozmawiać, żartować i słuchać muzyki.
Wjechaliśmy na teren Politechniki Wrocławskiej i wykonaliśmy sobie przed nią wspólne zdjęcie.
Następnie udaliśmy się do głównego budynku uczelni. Pan, który nas oprowadzał, był bardzo uprzejmy. Często żartował i pokazał nam gmach politechniki. Najpierw udaliśmy się do sali, gdzie powitało nas koło mechatroników i robotyków. Obejrzeliśmy ich prezentację i mogliśmy zobaczyć z bliska już zbudowane przez nich roboty. Zapoznaliśmy się z robotem społecznym Balbiną.
Kolejne zajęcia odbyły się w innej sali i dowiedzieliśmy się, jakim sprzętem do stawiania sieci dysponuje szkoła. Następnie porozmawialiśmy z przedstawicielem koła deweloperów gier na temat produkcji i rozwoju gier. Ostatnie zajęcia dotyczyły rozwoju na przełomie ostatnich kilku lat największych koncernów informatycznych.
Czas spędzony na Politechnice Wrocławskiej był bardzo ciekawy i poszerzył naszą wiedzę o świecie informatyki.
Po wyjściu z uczelni udaliśmy się w stronę wrocławskiego rynku. Przed nim, obok Galerii Dominikańskiej, rozdzieliliśmy się na małe grupki i każdy poszedł zwiedzać Wrocław na swój sposób.
Olgierd odłączył się ode mnie [czyli Pauli- przyp. korektorki] i poszedł zwiedzać rynek. Ja za to wraz z Jadzią poszłam zjeść coś do restauracji w galerii (jak większość osób).
Natomiast Olgierd udał się do pijalni czekolady Wedel. Grupka osób, z którymi zwiedzałem [tzn. Olgierd] rynek wolała iść do KFC, więc zostałem sam. Jako że większość osób z wycieczki chciała być szybciej w domu, wolnego czasu mieliśmy tylko 50 minut. Z tego powodu też wziąłem czekoladę do picia na wynos i obchodząc rynek naokoło, poszedłem wolnym krokiem na miejsce zbiórki. Stamtąd wyruszyliśmy do autokaru i wróciliśmy do domu.
Podróż powrotna trwała około 3 godzin i przebiegała dosyć spokojnie. Przynajmniej tak nam się wydawało, bo usnęliśmy podczas niej.

tekst: Wojciech Bębenek, Paula Bizoń, Olgierd Kowaliszyn
foto: Barbara Halska