Wydarzenia

Nieodżałowana Ś.P. nasza Pani Renia – życzliwa wszystkim

“Każdemu kiedyś ktoś bliski umiera/ między być albo nie być/ zmuszony wybrać to drugie/ prędzej czy później na porządku dziennym/ wieczornym nocnym czy bladym porannym…” (W.Szymborska)

Pani Renata Sosna, z domu Przybyła, urodziła się 17 listopada 1961 roku w Wodzisławiu Śląskim. W tym mieście skończyła Liceum Zawodowe w Zespole Szkół Ekonomicznych. Znała języki obce – francuski i rosyjski. (Któż jednak z nas to wiedział/ chciał się dowiedzieć?). Miała piękne, kształtne pismo – oddające Jej wspaniały charakter. Od roku 1980 pracowała w naszej szkole, która zmieniała nazwy, dyrektorów i kierunki kształcenia. Jedynie najmilsza sekretarka – Pani Renia się nie zmieniała. Fenomen, anioł, istota z innego doskonalszego wymiaru, alegoria życzliwości.

W komentarzach pod nekrologiem i w naszych rozmowach pełnych płaczu, rozpaczy, niezgody – przewijają się określenia: Słońce naszej społeczności, najlepszy przyjaciel wszystkich uczniów, cudowna osoba, zawsze pogodna, życzliwa. W 2012 roku docenił Ją ówczesny prezydent Polski i przyznał  Złoty Krzyż Zasługi.

Dopiero w dniu Jej pogrzebu przekonaliśmy się, jak przez 41 lat pracy daleko musiała  dojeżdżać autobusami. Nie raz  zachodziła jeszcze służbowo do urzędu i na pocztę. Na pewno bardzo wcześnie wstawała, a wracała późnym popołudniem. Jednak nigdy się nie skarżyła. To my przychodziliśmy ze swymi wielkimi i małymi sprawami, radościami, sekretami, troskami, złamanymi sercami, żartami, obserwacjami, wspomnieniami, ale też:  zaległościami, niedotrzymanymi terminami, zapomnianymi zobowiązaniami, materiałami do kserowania “na już”, zepsutymi formularzami dokumentów… Nigdy nie usłyszeliśmy słowa odmowy, zniecierpliwienia, niechęci… A przecież zabieraliśmy czas. Jednak instynktowanie lgnęliśmy do Uosobienia Dobra. Czuliśmy się przy Pani Reni wysłuchani, wyjątkowi, zaopiekowani. Była naszą naturalną Pocieszycielką, choć nie używała wielkich słów.

Podczas mszy pogrzebowej – która zgromadziła najwięcej w historii naszej szkoły byłych, obecnych i emerytowanych pracowników oraz uczniów i absolwentów – ksiądz zasugerował zadanie sobie pytania, ile w nas Chrystusowego dobra, miłości i prawdy. Pomyśleliśmy, że Pani Renia miała to wszystko w pełni. Była jak postać z powieści Dostojewskiego, która w naturalny sposób zmieniała ludzi na lepszych. Dodawała nam skrzydeł – w wymiarze metaforycznym (ale odczuwalnym w sercu) i duchowym.

Nasza nauczycielka powiedziała, że Pani Renia była jedyną w jej  życiu osobą, która zawsze miała dobry nastrój. Absolwentka napisała, że Pani Renia powodowała uśmiech na twarzy każdego napotkanego człowieka. To prawda – nawet to pisząc i myśląc wiele o Pani Reni – uśmiecham/-my się. Inna dawna uczennica podkreśliła, że Pani Renia znała każdego ucznia z imienia i pamiętała nawet po wielu latach. Mama naszego absolwenta i nasza koleżanka z pracy wspomina, że Pani Renia znała nawet rodziców naszych uczniów i nasze dzieci – nie tylko uczeszczające do tej szkoły. Zawsze pytała o nie i wyrażała się z sympatią. Podtrzymywała na duchu je i nas. Wzruszające są też słowa dawnej absolwentki: “Wspaniała kobieta – zawsze uśmiechnięta i pomocna. Choć minęło już wiele lat, kiedy chodziłam do tej szkoły, to nadal o niej pamiętam. Niech spoczywa w pokoju.”

Wiadomość o chorobie Pani Reni przyjęliśmy z wielkim smutkiem, ale nie dopuszczaliśmy myśli, że może nie wyzdrowieć. Ona szczególnie. Pytaliśmy o Nią jej córkę. Planowaliśmy odwiedzić. “Płatkami modlitwy pukaliśmy do bram nieba/ nie chcieliśmy wiele chodziło nam tylko o to/ by Pani Renia mogła zostać  z nami dłużej/ bo to szlachetny człowiek jest/ ale odpowiedziała nam najcichsza z cisz.”

9 marca 2022 roku stało się najgorsze: Pani Renia zmarła w szpitalu w Katowicach. I teraz w szkole możemy powtórzyć za Kochanowskim w żałobie: “Pełno nas, a jakoby nikogo nie było…”

Bardzo współczujemy córce Pani Reni – Asi, Jej mężowi, wnuczce Nastusi, siostrze, z którą miała wiele planów na emeryturę…

Ponownie zacytuję jedną z absolwentek: “Najsympatyczniejsza pracowniczka Sobieskiego. O pani Reni krążyły legendy, jaką jest wspaniałą osobą. Wielka strata.” A także absolwenta: “Odeszła jedna z najbardziej wartościowych osób, jakie znałem. Była chodzącym dobrem, prawdziwą miłością! Bez niej szkoła byłaby tylko budynkiem…Rozumiała…Wspierała…Czasem pożyczyła kasę na pierogi…Kochaliśmy ją wszyscy… My, którzy poznaliśmy panią Renię, byliśmy prawdziwymi szczęściarzami ♥️I nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych…”

Co nam zostało, aby ocalić dziedzictwo dobra Pani Reni? Możemy posłużyć się radami starszego brata chrześcijąństwa – judaizmu: “Dobre czyny Zmarłej Osoby mogą być dla nas inspiracją, aby też pozytywnie w życiu postępować. Gdy wzorujemy się na szlachetnych ludziach – powiększamy w ten sposób ich zasługi i pomnażmy owoce ich dobrego życia i uczynków. Człowiek może robić dobre uczynki tylko za życia, ale ich owoce mogą trwać przez wieki i tysiąclecia, do końca świata.”

tekst: Lidia Różacka i Wszyscy, którzy odczuwają podobnie.