Wydarzenia

Pogoda i Tatry kontra klasy 1C i 2te:)

zakopane2zakopanezakopane1zakopane 3Pogoda i Tatry kontra klasy 1C i 2te:)

Przychodzi taka chwila, że każdy szanujący się uczeń i belfer pragnie, dla odświeżenia ciała i ducha, odpocząć od szkolnego i pozaszkolnego obowiązku, najlepiej w pięknych okolicznościach przyrody. Wystarczy dobry pomysł, kilka zainteresowanych osób, trochę chęci, przywódca inicjatywy i gratka gotowa. W taki oto sposób 28 maja o godz. 6.00 klasy 1C i 2te za sprawą inicjatora p.W. Warchała pod kierownictwem A. Ptasznego oraz pod opieką A. Karwowskiej-Poleszak, R. Pytel, E. Marcinkiewicz-Kluczniok, W. Gardziejewskiego wyruszyły na ambitny podbój Podhala. Ambitny, ponieważ plan trzydniowej wyprawy naszpikowany był wieloma szczytnymi planami, a prognozy pogody na ten czas nikogo nie napawały optymizmem. Zobaczyć Tatry – cel nadrzędny, a potem tylko wdrapać się (kolejką linową rzecz jasna) na Kasprowy, zaliczyć jeszcze inny wysokogórski szlak (np. sławne Krupówki), wykąpać strudzone wędrówką ciała w podhalańskich wodach geotermalnych, zjeść kiełbasę z ogniska, zakupić oscypki no i przetrwać dwie nocne batalie Belfer kontra Uczeń.

Po ok. czterech godz. spokojnej autokarowej podróży zakotwiczyliśmy w przytulnym ośrodku w okolicach Poronina. Pobyt zapowiadał się całkiem przyzwoicie – wygodne pokoje, smaczne posiłki, wypasione boisko do gier wszelakich, basen i wisienka na torcie – sauna. Okazała się ona najbardziej i najchętniej obleganym miejscem po czwartkowej wspinaczce górskiej.

Pierwszego dnia tuż po śniadaniu ruszyliśmy na 4-godzinny rekonesans warunków turystycznych i sił własnych. Pod okiem przewodnika, który jak się później okazało, jest czynnym ratownikiem TOPR, przemierzyliśmy Dolinę Białego , z której dotarliśmy do Kalatówek. Burza siedziała nam cały czas na ogonie, ale chyba święty Brat Albert, do którego pustelni dotarliśmy po drodze, dogadał się tam na górze i deszczu nam oszczędzono. Uwieńczeniem dnia był smaczny obiad, rozgrywki piłkarskie i ognisko.

Drugi dzień nie zapowiadał się już tak optymistycznie. Prognozy były nieubłagane. Mimo to Sobieszczaki uzbrojeni w przeciwdeszczowy sprzęt wszelaki ruszyli na podbój wyższych partii tatrzańskich. Nawet informacja o technicznej przerwie kolejki na Kasprowy, która pojawiła się na dwa dni przed wycieczką, nikogo nie zniechęciła. Doliną Jaworzynki dotarliśmy do słynnego schroniska „Murowaniec”, skąd mogliśmy podziwiać wysokogórskie widoki i posłuchać opowieści naszego przewodnika związanych z tym miejscem. Na kilka chwil zakotwiczyliśmy w schronisku, gdzie można się było się ogrzać i posilić przed dalszą drogą. Niestety, po opuszczeniu schroniska okazało się, że dalsza wspinaczka w strugach deszczu i we mgle nie ma sensu. Ukontentowani faktem, że udało nam się w ogóle zobaczyć Tatry, ruszyliśmy w drogę powrotną przez Boczań. Trzeba przyznać, że prezentowaliśmy się na tle pogodowych szarości przecudnie – odziani w płaszczyki w kolorach czerwieni, zieleni, żółci tworzyliśmy zgraną ekipę. Po powrocie każdy z przyjemnością oddał się odnowie biologicznej, co najwidoczniej podsyciło u niektórych siły witalne i można było ich spotkać tu i ówdzie w zwartym szyku w godzinach porannych.

Trzeci dzień to odnowy biologicznej ciąg dalszy, tym razem w zakopiańskim Aquaparku. Młodzież hasała na zjeżdżalniach wszelakich, a opiekunowie szczególnie upodobali sobie jacuzzi, aczkolwiek można było ich spotkać w przepastnych rur otchłaniach. Potem szybki spacerek po Krupówkach w pogoni za pamiątkami i autokarem w drogę powrotną, której uwieńczeniem była trzymająca w napięciu prezentacja jednego z uczniów na temat użytkowania klamek. Zaintrygowanych prosimy szukać informacji na ten temat wśród uczniów kl. 1C.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom i organizatorom za ogrom wrażeń i wspaniałą atmosferę. Do zobaczenia na szlaku.

 

Ewa Marcinkiewicz-Kluczniok