Wydarzenia

,,Ale to już było” – I ZAPEWNE WRÓCI, czyli o perypetiach klasy 2c i 2td w Bieszczadach

TAK, TAK, TAK!!! – POWTÓRZYMY TO!!! 🙂 Wycieczka 3-dniowa w Bieszczady – można ją uznać za wielki sukces!!! Ale od początku.

Zaczęło się od zbiórki- godz.7.45 pod szkołą , opiekunowie: (p. Julia Sosna-Iglikowska, p. Mirosława Sadlok, Adam Śmigielski, p. Lidia Gajdzik) dokonali wszelkich formalności . Droga do Leska (gdyż to był cel wycieczki ) przebiegła spokojnie a zarazem wesoło (wstąpiliśmy do Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce. Stare kopanki, wiertła pochłonęły wszystkich uczniów technikum górniczego). Makiety i zdjęcia tylko podsycały naszą ciekawość. Następnie wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Lesku. Tam odbyło się zakwaterowanie, po czym wyśmienita kolacja i zwiedzanie rynku. Dzień zakończyliśmy wspaniałym szkoleniem Pana Dyrektora ośrodka, po czym udaliśmy się na spoczynek .
Drugi dzień zaczął się o godz. 08:30 smacznym śniadaniem. Następnie wyruszaliśmy w stronę Połoniny Wetlińskiej.
.Po drodze zatrzymaliśmy się nad Soliną, aby zejść na brzeg, zrobić klasowe zdjęcia (i nie tylko) oraz odbyć godzinny rejs statkiem w towarzystwie szant. Prawie jak w „Tytanicu” – tylko bez katastrofy.
Po rejsie wyruszyliśmy ”w góry”. Po drodze zabraliśmy przewodnika i dotarliśmy do celu! .Po paru postojach dotarliśmy na sam szczyt góry – do” Chatki Puchatka” (rozpłynęliśmy się). Pełna panorama, delikatny wietrzyk i pogoda sprawiały, że byliśmy (I NADAL JESTEŚMY!) dumni z naszego osiągnięcia. Z czasem nasza złość zmalała (jeśli nie powiedzieć, że całkiem znikła), a pojawiła się miłość do wędrówek górskich. Ale nic nie może trwać wiecznie. Zachwyceni i upojeni wspaniałymi widokami z wielką niechęcią wróciliśmy do autokaru. Ten zawiózł nas do ośrodka na przepyszną kolację.
Trzeci i zarazem ostatni dzień wycieczki był dniem najsmutniejszym. Zaczął się tradycyjnie od śniadania, potem pakowanie i sprzątanie . Jednak znaleźliśmy chwilę, aby jeszcze trochę czasu pobyć ze sobą, po czym spakowaliśmy walizki i wyruszyliśmy do domu.
Mówi się, że do domu jedzie się szybciej – wracaliśmy 8 godzin. Po drodze zatrzymaliśmy się na obiad, a w trakcie jazdy poznawaliśmy się ciągle poprzez granie w liczne gry.
Dojeżdżając do Jastrzębia-Zdroju po godzinie 17:00, każdy był zamyślony (jednak żegnając się wiedzieliśmy, że nie była nasza ostatnia wspólna wycieczka! 🙂

tekst: Kornelia Fojcik 2c